Ile razy usłyszeliście już Uwierz w siebie? Udało się? Bo ja wciąż walczę. Z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc pracuję nad sobą, nad samoświadomością i poczuciem własnej wartości. Im głębiej w to wchodzę, tym bardziej uświadamiam sobie, że miłość do samej siebie to nie jest prosta sprawa. A przecież od nas wszystko się zaczyna!
Jestem osobą ekstrawertyczną. Lubię ludzi, samotność mi nie służy. Dużo mówię, podczas rozmowy utrzymuję kontakt wzrokowy, czytam między wierszami. Lubię słuchać i obserwować zachowania. Patrzę i widzę, jak przy namniejszym potknięciu, przy pierwszym problemie, wychodzą z na wierzch kompleksy i brak pewności siebie. Skąd biorą się trzęsące dłonie, czy drżący głos? Jak wielka jest różnica w zachowaniu wielu z nas, kiedy znajdujemy się na "swoim terenie", wśród osób, które nas akceptują, a na obcym gruncie. Z przykrością muszę to stwierdzić, brak nam wiary w siebie. A przecież tak nie powinno być!
Wszystko zaczyna się w głowie. Mówi się, że odpowiednie nastawienie to połowa sukcesu. Myśląc pozytywnie przyciągamy do siebie pozytywne zdarzenia, to samo działa w przeciwnym kierunku. Jak to jednak zrobić? Przecież każdy znas ma swoje troski i zmartwienia. Owszem! Ale mamy też w sobie siłę do radzenia sobie z nimi. Głęboko wierzę w to, że każda porażka, która na nas spada, jest nam dana razem z siłą do jej przezwyciężenia. Przeczytałam niedawno historię, która w jakiś sposób mnie poruszyła. Była to historia ciężko chorej kobiety, która straciła nadzieję na to, że czeka ją jeszcze coś dobrego. W krytycznym dla niej momencie jej losy krzyżują się z losami mężczyzny w podobnej sytuacji. Podobnej, choć diametralnie różnej. Ten właśnie człowiek podaje jej sekret pozytywnego myślenia. Prosta zasada: zamień w swoim życiu słowo muszę na mogę. Możesz wstać z łóżka, pójść do pracy, nauczyć się czegoś nowego. Masz zdrowe ręce i nogi, masz chłonny umysł, dzięki któremu możesz zrobić wszystko, o czym tylko zamarzysz. Więc w czym tkwi problem? Co nas ogranicza? Tylko to, jak sami siebie postrzegamy.
Nikt z nas nie pokocha siebie bezwarunkowo z dnia na dzień. Samoakceptacja to coś, czego musimy uczyć się latami. Jestem tego doskonałym przykładem. Przez bardzo długi czas tkwiłam w relacji, która mi nie służyła. Wiem doskonale, że drugi człowiek potrafi naszą samoocenę skutecznie obniżyć kilkoma nieprzemyślanymi słowami. Grunt, to w porę się otrząsnąć, odciąć się. Nie jest to proste, ale procentuje. Od prawie półtora roku walczę sama ze sobą o każdy dzień, w którym nie pomyślę, że od kogoś jestem gorsza, głupsza, brzydsza. Każdego wieczora staję przed lustrem i powtarzam jak mantrę: jesteś wyjątkowa! Powoli, ale skutecznie buduję pewność siebie. W oparciu o tylko i wyłącznie swoje osiągnięcia i najmniejsze nawet sukcesy. Od rewolucji jaką przeprowadziłam w moim życiu do realizacji pierwszego z wielu marzeń, czyli założenia bloga, minęło ponad pół roku. Warto było jednak poczekać na odpowiedni moment. Dziś wracam z przyjemnością do pierwszej sesji , jaką zrobiłyśmy z Olą i widzę w tym głębszy sens, niż kilka zdjęć. Kiedyś nie miałabym odwagi wyjść na miasto w mini rozm. 42. Wiem, że osoby, które mnie skrytykują znajdą się zawsze. Ale już to we mnie nie uderzy. Znam swoje wady, ale znam też zalety. Z dystansem podchodzę do tego, jak wyglądam. Dlaczego? Dlatego, że prawdziwe piękno człowieka jest wewnątrz. To optymizm i uśmiech nadają nam "tego czegoś", blasku, błysku w oku. A to akurat możemy sami wypracować. Wszystko leży w naszych rękach. Tylko od nas zależy, jak będzie nas odbierać otoczenie. Your choice ;)
Boski tekst Izuś ! Powinnaś prowadzić wykłady dotyczące samoakceptacji i dawać rady, w jaki sposób pracować nad sobą :) Dla mnie Twój rozmiar 42 to niedościgniony ideał, daleka przeszłość ... Jesteś śliczną i mądrą Babeczką - tą wyjątkową :)
OdpowiedzUsuń<3
UsuńŚwietny post! Każdy ma jakieś kompleksy, ale nie każdy potrafi z nimi walczyć. Jednak warto próbować, bo pewność siebie i wiara we własne możliwości bardzo dużo może zmienić w naszym życiu :) Mój blog też jest jedną z bitew o siebie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:) :*
Wspaniały post... Sama borykam się z niskim poczuciem własnej wartości ostatnimi czasy. :(
OdpowiedzUsuńHead up! :)
Usuńswietne połaczenie!
OdpowiedzUsuńładnie Ci w tej czerwieni:)
OdpowiedzUsuńDokładnie ! Optymizm i uśmiech jest najważniejszy - mi niestety bardzo często tego brakuje i staram się to cały czas zmieniać i dążyć do coraz lepszej siebie. Mam nadzieję, że mi to wychodzi i , że kiedyś będę mogła być z tego dumna :) Ci co krytykują, tak jak mówisz, zawsze się znajdą, ale przecież to właśnie to jest najłatwiejsze ;) Patrzeć na błędy i niedoskonałości innych, a nie na samego siebie :)
OdpowiedzUsuńoptymizm zdecydowanie pomaga w życiu:)
OdpowiedzUsuńPoruszasz bardzo złożony temat. Psychika jest bardzo skomplikowana. Czasem wystarczy jakaś drobnostka by zaburzyć na postrzeganie siebie i świata. Ja nauczyłam się, że wszystko zaczyna się i kończy w mojej głowie, a to jak sama postrzegam siebie wpływa na to co myślą o mnie inni. Trzeba umieć lubić siebie i uczymy się tego całe życie, tak myślę :) Pięknie wyglądasz, do twarzy Ci w czerwieni :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Daria
Hey there, we invite you to come along and visit our blog. See the latest Streetstyle snaps from
OdpowiedzUsuńthe Berlin Fashion Week. #midnightcouture
All the best from this lovely city,
Jana & Vanessa
Hej!
OdpowiedzUsuńNa bloga trafiłem zupełnie przypadkiem, pierwsze wrażenie jak pozytywne, chociaż nie jestem docelowym odbiorcą. Z tego też względu odniosę się do ostatniego postu na temat wiary w siebie. Zgrabnie uchwyciłaś temat patrząc na zagadnienie ze swojego punktu widzenia. Z kilkoma aspektami muszę się zgodzić - budowanie pewności siebie i wiary we własne możliwości powinno wynikać z poznania siebie, swoich wad i zalet, i pracy zarówno nad jednym, jak i nad drugim. Pracujemy nad wadami, szlifujemy swoje mocne strony! Na naszą samoocenę nie powinny wpływać czynniki zewnętrzne - to byłby idealne, jednak nie zawsze jest łatwo nie brać do siebie krytyki, dlatego szczególnie mocno zapada mi w pamięć powiedzonko (?) o tym, ile kto potrafi przyjąć krytyki.
W drugim akapicie stwierdziłaś, że jesteś ekstrawertyczką. Gorzej, gdy ktoś jest introwertykiem i osobą nieśmiałą, jak np. ja. W mojej opinii łatwiej jest wtedy zacząć ciągły proces pracy nad sobą.... Co nie oznacza, że się nie da.
pozdrawiam, Marcin
P.S. Miałem jeszcze napisać, z czym się nie mogę zgodzić. Zamiana "muszę", na "mogę". Dawno temu zastosowałem taką zamianę...i moja frekwencja na wykładach drastycznie spadła. ;)
u mnie w ciągu ubiegłego roku wiele zmieniło się życiu osobistym, zmiany bardzo bolały ale nie poddałam się, przeszłam dużą przemianę, wiele zmieniłam ale jestem świadoma, że jeszcze dużo pracy przede mną... jesteś wielka i dziękuję, że są takie osoby jak Ty!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby zmiany obróciły się w samo dobro :*
Usuńpodpisuje sie obiema rękami ! wiara i akceptacja to podstawa na której zbudowane sa fenomenalne przezycia:)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem!:) świetny post, daje dużo do myślenia. Ja ostatnio dużo ćwiczę nad sobą i samoakceptacją i jest coraz lepiej, kiedyś miałam z tym ogromny problem na szczęście te czasy już nie wrócą:)
OdpowiedzUsuńwszystko leży w naszych rękach... i nawet jesli wydaje nam sie, ze nie mamy narzędzi by dobrze dobą pokierować... to tylko pozory. do wypracowania samoświadomosci, poczucia wlasnej wartosci potrzeba duzo sily, aczkolwiek... mysle, ze warto sie starac :)
OdpowiedzUsuńCudowna jesteś <3 Dajesz siłę.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz , śliczny żakiet ;)
OdpowiedzUsuńobserwujemy ? jeśli tak to zacznij i daj znać
pozdrawiam ;)
Ja wielkiej pewności siebie nie mam, ale staram się z tym walczyć, staram się uwierzyć w siebie i w swoją siłę bo wiem, że to może przynieść wielkie zmiany - zmiany na lepsze. Życzę sobie tego i Tobie również ;* Także nie poddawaj się i dąż do tego :) :*
OdpowiedzUsuńvery nice look! like your classic elegant style :)
OdpowiedzUsuńDobrze piszesz. To jak postrzegają nas inni zależy w dużej mierze od nas samych - jacy jesteśmy dla otoczenia i czy jesteśmy w porządku dla drugiego człowieka. Ja mocno wierzę w ten Nowy Rok - czuję, że idą ogromne i dobre zmiany i Tobie też tego życzę! :))
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane :) Jestem tu pierwszy raz i już wiem, że zostanę na dłużej bo panuje tu bardzo pozytywna energia a tego szukam :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLovely mix of colors! <3
OdpowiedzUsuńIvana
xo
Bardzo fajny post:-) udanego weekendu zycze:-)
OdpowiedzUsuńpieknie napisalas! super ze sie akcpetujesz! wtedy czlwoiek jest najszczesliwszy i ... najbardziej seksowny :D
OdpowiedzUsuńMądre to, co piszesz. Tylko dlaczego tak trudno wcielić to w życie? Od okresu dojrzewania walczę z kompleksami. I różnie to bywa. Mam dni, że góry mogę przenosić i wierzę w siebie niesamowicie, a czasami...aż szkoda mówić;) I nie chodzi tylko o wygląd, ale ogólnie o wiarę we własne siły. Dużo pracy przede mną! ale jak widać - można!:)
OdpowiedzUsuńLove love your blog & the outfit! Switne zdjecia!
OdpowiedzUsuńwww.vsawicki.blogspot.com
I LOVE it....what a great post once again :)
OdpowiedzUsuńCheck out my blog today...5 hot tips for a fab kitchen on a budget :)
have a great day dear
LOVE Maria at inredningsvis - Swedish decor, food, and fashion