W kolorach tęczy...




"Więc chodź, pomaluj mój świat..." nuciłam zamawiając moją pierwszą paletkę Sleek. Ilość pozytywnych recenzji sprawiła, że zapragnęłam mieć ją w swojej kolekcji. Problem pojawił się, kiedy przejrzałam ofertę i zorientowałam się w ilu wersjach możemy wybierać... Choć bardzo kusiła mnie klasyczna paleta nude, w ostateczności zdecydowałam się na odrobinę szaleństwa z Ultra Mattes V1

Od pierwszego wejrzenia urzekła mnie różnorodność i nasycenie kolorów. Po raz pierwszy w mojej kosmetyczce zagościły tak wyraziste barwy i dopiero debiutuję w fantazyjnym, kolorowym make-upie. Uznałam jednak, że warto wykroczyć poza bezpieczne nudziaki i zacząć bawić się makijażem. Nie ukrywam, że wiąże się to z moim planem poważniejszego zajęcia się wizażem. Zanim jednak do tego dojdzie pilnie ćwiczę. Mając do dyspozycji podstawowy zestaw pędzli i tę właśnie paletkę, można wyczarować setki kombinacji na powiekach. 




To, co najbardziej cenię sobie w cieniach Sleek, to ich jakość. Pomijając Inglota, nie miałam jeszcze takich cieni, które w ogóle by się nie osypywały. W przypadku Sleeka nie ma tego problemu, nawet jeśli nakładamy większą ilość cienia. Kolory, jak widzicie powyżej, są rewelacyjnie napigmentowane i bez problemu się blendują, pozwalając na uzyskanie subtelnych przejść między odcieniami. Jestem przekonana, że przy pomocy tej paletki nawet ręka laika ( jak w moim przypadku) jest w stanie stworzyć dobry ( czyt. taki w którym można pokazać się na ulicy) makijaż. Uważam, że jest to idealny zestaw startowy dla każdej dziewczyny, która stawia pierwsze kroki w wizażu. Nie ma sensu inwestować w ogromne palety z kilkudziesięcioma wkładami, jeśli za niecałe 40 zł otrzymamy podstawowe 12 kolorów. Dla porównania, zakup tylu kolorów Inglota to  koszt ok. 120 zł. Co Wy wybralibyście z tych dwóch opcji?




Jesteście ciekawi, jak idzie mi praca na tych kolorach? Napiszcie w komentarzach, a postaram się już wkrótce zamieścić serię postów czysto makijażowych! :)


5 komentarzy:

  1. ja uwielbiam paletki sleeka!
    mogłabyś kliknąć mi w któryś z linków z ostatniego postu? :*

    OdpowiedzUsuń
  2. otwarcie się przyznaję - kocham sleeka i dużo bardziej wolę sleeka od inglota :)
    wieki u Was nie byłam, pozmieniało się, ale bardzo na plus :)

    OdpowiedzUsuń
  3. takiej paletki jeszcze nie mam w swoim kuferku:)

    _______________________________________
    WWW.JUSTYNAPOLSKA.BLOGSPOT.COM

    + fashionstyle & new blog design

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też ostatnio skusiłam na paletkę Sleek - vintage romance :) Przekonałam się po opiniach jakie mają te cienie. Jeszcze ich nie próbowałam, ale niebawem to uczynię.
    Trzymam kciuki za Twoje wizażowe podboje i z chęcią pooglądam efekty Twoich wysiłków ;) :*

    OdpowiedzUsuń